dollk |
Wysłany: Pon 13:09, 16 Lut 2009 Temat postu: nareszcie |
|
Nareszcie AMNESTIA, myślałam,że nikt tego słowa nie użyje w kontekście religii . Ufff mogę rozpocząć nowe relacje z Bogiem bez poprzednich nawisów przekonań, obcych mi obrzędów i bigoteryjnych powinności. Niech Bóg odblokuje czysty dostęp świadomości ludziom takim jak ja, błądzących jak w ciemnym pokoju. Bóg bez religii dla wszystkich! |
|
MAITREYA |
Wysłany: Pią 15:38, 14 Wrz 2007 Temat postu: Amnestia religijna |
|
List do "Nieznanego Swiata"
„Życie pisane na wodzie pianą, życie jak wielki sztorm” – śpiewał pewien artysta. Każdy człowiek pragnie swemu istnieniu nadać jakiś głębszy sens. Ponieważ jesteśmy bardzo pomysłowi i posiadamy twórczą wyobraźnię, potrafimy tłumaczyć sobie; że coś istnieje nawet jeśli nikt tego nie widział. Nie zbijają nas z tropu pojęcia abstrakcyjne takie jak wszechświat czy grawitacja czy dusza czy wreszcie BÓG. Naturalnie każdy ma prawo w świętym gniewie bronić w oburzeniu swych fundamentalnych wartości, na których usiłował budować własne życie. Tak postępują wyznawcy wielu religii czy światopoglądów np. materialiści, naukowcy, duchowni lub ateiści. W ostatnim czasie znów rozgorzał ambitny spór między zwolennikami „teorii o istnieniu sił wyższych” a „poważnymi badaczami braku ich istnienia”. Jednym z autorów świetnie sprzedających się hymnów na cześć ateizmu jest Richard Dawkins, który w swej ostatniej książce „Bóg urojony” zachęca czytelników aby nie bali się ujawniać swych wątpliwości czy też nawet pewności o nieistnieniu Boga. Powołuje się między innymi na cytat z Roberta Pirsiga „Zen i sztuka oporządzania motocykla”, że jeśli jednemu człowiekowi wydaje się, że coś istnieje – to mówimy, że ma urojenia a jeśli wielu ludzi tak twierdzi to wtedy nazywamy to religią... Oczywiście jest to bardzo trafna obserwacja, biorąc pod uwagę to, że każdy z nas może legalnie założyć własną grupę wyznaniową jeśli tylko minimum 100 osób uwierzy w cokolwiek – choćby i nadejście „Nowej Ery Wodnika”. Żyjemy zaiste w ciekawych czasach gdy każdy może stać się lokalnym mesjaszem ale główne nurty religijne wywodzą się od tych, których już dawno wymordowaliśmy a ich nauki przeinaczyliśmy... Od czasu do czasu na moich wykładach o odprowadzaniu dusz, ktoś mnie zapyta czy jestem wierzący. Przyznam, że to wielce frapujące pytanie i miotam się pomiędzy odpowiedziami, że poniekąd jestem wiedzący a właściwie wyzwolony i ponad religijny. Lubię mówić też, że jestem heretykiem tak samo jak Bóg – bo w jaką Bóg ma wierzyć religię i kogo wyznawać? Ale ostatecznie jak już mam wybrać i nakleić sobie etykietkę to mówię, że jestem Metafilozofem dumającym o swej ostatecznej drodze na własną rękę tak jak RONIN – dawny samuraj po śmierci swego pana (w tym przypadku religii, w której zostałem wychowany). [Rōnin– w dosłownym tłumaczeniu słowo rōnin oznacza człowieka-falę, który, tak jak ona, toczy się tam, dokąd wieje wiatr (dokąd powiedzie go los).] To piękne określenie przeniesione na grunt duchowy najbliżej oddaje nasze położenie – ludzi, dla których religijne ramy są zbyt ciasnymi kratami w więzieniu cudzych przekonań narzucanych nam wbrew naszej woli od urodzenia. Oczywiście wielu z nas własnymi poszukiwaniami rozerwało te kraty i uciekło z lochu grzeszności i samoumartwienia. Natomiast cała reszta tkwi w tych pułapkach do końca czyli nawet długo po śmierci. Jeśli ma nastąpić duchowa rewolucja; jeśli mamy odzyskać wolność wyboru i samodzielnego podejmowania decyzji kim pragniemy się stać to musi nastąpić wyzwolenie sumień i umysłu spod panowania „władców iluzji” tworzących systemy przekonań na gruncie religii, materializmu i ateizmu również. Bo po śmierci; w co wierzysz - to tworzysz. Jeśli wiesz, że możesz istnieć sam w sobie – to staniesz się całym wszechświatem. Jeśli wiesz, że nie możesz istnieć bo umarłeś to trafiasz w pustkę nicości gdzie tkwisz bez-świadomie aż ktoś lub coś cię z tego stanu nie wyrwie. Ponieważ duch zbiorowej świadomości ludzkiej jest istotą zjednoczoną z pojedynczych cząstek (komórek naszych umysłów) to każda część oddziaływuje na całą resztę a co za tym idzie – jeśli nasz rozwój opóźniają ci co tkwią w obszarach przekonań niskiego rzędu to cała reszta musi na nich czekać aż „dojrzeją” i sami się uwolnią lub przyjmą pomoc „oświeconych” czy też lepiej zorientowanych braci.
Richard Dawkins stawia wniosek, że można inaczej! Jeśli nie wiesz, że możesz coś zrobić to nic nie robisz i tkwisz. On twierdzi: porzuć religię i bądź wolny!
Ja mogę tylko dodać: porzuć cudze schematy – poszukuj drogi sam – jeśli ją odnajdziesz nie będziesz już potrzebował żadnej religii bo zdobędziesz pewność, że świat istnieje dla Ciebie a Ty istniejesz dla świata i ma to sens...
Dlatego zgłaszam również propozycję hasła noworocznej medytacji:
AMNESTIA RELIGIJNA - wejdź w nowy rok bez zbędnych spekulacji i przekonań na temat Boga – pozwól mu istnieć bez oczekiwań a sam się pojawi. |
|