Autor |
Wiadomość |
Wieralee |
Wysłany: Nie 19:38, 08 Kwi 2007 Temat postu: Transkomunikator |
|
Trudno to sobie wyobrazić...
I co wtedy? 100% weryfikacja wszelkich religii, czy też ocenzurowana "odgórnie" wymiana li tylko prywatnych wieści ???
Idąc dalej tym tropem - wydział kryminalny zredukowany niemal do zera?
Moje myśli wybiegają dalej - ale nie będę Was zanudzać |
|
|
MAITREYA |
Wysłany: Nie 16:27, 08 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Pisał o transkomunikatorze, którego zrobił kilka prototypów ale bez pomocy i przyzwolenia świata duchowego to niestety nie zadziała. Chociaż Monroe twierdził, że do roku 2025 już te urządzenia będą w powszechnym urzyciu i będą skuteczne... |
|
|
Wieralee |
Wysłany: Sob 22:58, 07 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Bruce opisywał coś innego (a podejrzewam, że tę książkę pisał kilka lat temu - ale nie sprawdzałam - a pożyczyłam je dalej) - że już za KILKA lat w sprzedaży będzie urządzenie (takie jak radio) do kontaktu ze zmarłymi.
I tak czekam, i czekam... |
|
|
MAITREYA |
Wysłany: Sob 22:39, 07 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Niebo jest w nas - a raczej może tam powstać. Ziemia wcale nie musi witać i żegnać nas cierpieniem to od nas zależy co tu po sobie zostawimy. I chyba lepiej żeby to było niebo niż piekło... W przyszłości nie będzie może wogóle potrzeby wcielania się na stałe jak to opisywał Robert Monroe podczas swojej wyprawy na Ziemię po 3000 roku. |
|
|
Wieralee |
Wysłany: Czw 21:25, 05 Kwi 2007 Temat postu: Re: Bóg dał nam śmierć. |
|
MAITREYA napisał: |
...jak mamy żyć aby doświadczyć nieba na Ziemi ... |
Właśnie nad tym się ostatnio zastanawiam. Czy to nie jest sprzeczne z jakąkolwiek logiką, żeby przychodzić na Ziemię i starać się doświadczać nie Ziemi, tylko Nieba ? |
|
|
MAITREYA |
Wysłany: Nie 23:29, 25 Lut 2007 Temat postu: Bóg dał nam śmierć. |
|
(Jest to wprowadzający fragment mojej nowopowstającej książki.)
... I przyszedł PROROK między nich a oni spytali:
- Mistrzu; powiedz nam jak mamy żyć aby doświadczyć nieba na Ziemi i nigdy nie trafić do piekła?
A on odrzekł: Dobrze powiem wam!
I usiadł naprzeciw nich i zaczął mówić lecz oni nie słyszeli bo C i s z a nie była nigdy ich językiem a za to widzieli go milczącego siedzącego pośród nich nieruchomo.
Napięcie tężało...
W końcu jeden z tłumu podniósł się niewytrzymawszy i językiem pełnym gniewu i zajadłości przemówił w ich imieniu:
- Jakże to? Zwiesz siebie mistrzem a nie potrafisz nam nawet powiedzieć czym jest niebo?!
A On nie podnosząc wzroku rzekł:
O raptowni niecierpliwcy! Chcąc wykraść niebu jego tajemnice zamykacie się w pułapce własnych przekonań i oczekiwań. Doświadczacie piekła porażki gdyż nie sposób nalać wody czystej do waszych stongwi z pomyjami. Dopóki ich nie opróżnicie i nie oczyścicie – nadaremno męczycie mnie pytaniami o niebo gdyż ja przebywam w nim stale nie dlatego, że szukam tego czego nie ma lecz ponieważ przyjmuję zawsze wszystko to, co jest teraz.
... Odtąd zapanowała Cisza... aż wielu z nich poczuło spokój własnej obecności. Coraz to jeden po drugim unosili się i każdy wzlatywał tam gdzie żadna myśl ni uczynki w emocjach nie mąciły tafli uczucia nieskończonego „ BYTU”.
W tym uniesieniu ktoś westchnął: Jakżesz rozkoszny jest to stan!
A On cicho wstał i odszedł dalej tworzyć swe słuszne dzieło na Ziemi wzbudzając w ludziach połączenia z Niebem w harmonii... |
|
|